piątek, 23 maja 2014

Coś z mojej bajki

Za Andrzejem Pilipiukiem..."wyimek"
Praca zaliczeniowa czy to maturalna, czy licencjacka czy też magisterska to odpowiednik egzaminu. Tak jakby „prawo jazdy na bycie inteligentem”. Musi być wykonana samodzielnie, bo jak tu słusznie zauważono jej wartość poznawcza zazwyczaj jest nikła, ale stanowi test czy dany osobnik potrafi skojarzyć 3 fakty i wyłożyć swoje skojarzenia w sposób zrozumiały dla otoczenia.
Już mam dość czytania "dzieł" literatury studenckiej pisanych "na kolanie", ściągniętych z sieci i jeszcze gorzej przetworzonych - tak aby się tylko załapać na tytuł. Ludzie jest tyle pięknych zawodów, po co się męczycie i przy okazji mnie? Przecież bez tytułu można żyć.