poniedziałek, 25 lutego 2008

Po co to wszystko? - czyli teoria tworzenia "nowego człowieka"

“The quiet war has begun with silent weapons
And the new slavery is to keep the people
Poor and stupid, "Novus Ordo Seclorum"…

…Disengage their minds, sabotage their health
Promote sex, and war, and violence in the kindergartens
Blame the parents and teachers; it's their fault, "Annuit Coeptis"
Attack the church dynamic, attack the family
Keep the public undisciplined till nothing left is sacred and
The "have-nots" get hooked and have to go to the "haves" just to cop a fix…”
David Mustaine, “Washington Is Next”

Może to o czym pisze Mustaine dotyczy amerykańskiej stolicy a może tekst ma znaczenie jakie jest zamieszczone w Wikipedii, jednak dla mnie znaczenie zawarte w tym tekście jest o wiele szersze.
Przez długi okres czasu zastanawiałem się jaki ma sens, to wszystko co, jest promowane w mediach ogólnodostępnych. Teorie spiskowe, mówiące że istnieje siła pozaziemska (lub gdziekolwiek indziej umiejscowiona) mająca na celu zniszczenie ludzkości, wydaje mi się – delikatnie mówiąc – przesadzona. Staram się szukać rozwiązania gdzie indziej.

Moim zdaniem źródłem jest chciwość człowieka, a celem zaspokojenie najróżniejszych rządz: władzy, fortuny, władania emocjami innych i można by tutaj wymieniać jeszcze długo nasze niedoskonałości. Ale zastanówmy się skąd w nas tyle negatywnych pragnień, w sumie niszczących nas samych? Sam Dave Mustaine jest doskonałym przykładem na zmianę postrzegania życia, jego wartości i celu (Więcej w artykule). Wracając do tematu. Czy media mają zaspakajać nasze żądze? Oczywiście, że nie. Rolą mediów jest kreowanie , tworzenie naszych potrzeb, także tworzenie pewnego stanu zagrożenia, który pozbawia nas poczucia bezpieczeństwa a w efekcie kreowanie tzw. „nowego człowieka”, „nowego porządku”. „Nowy człowiek” jawi się kimś o ogromnym apetycie na towary (nowy samochód, ciuchy, elektronika), rozrywki (musi być bardzo głośno i dużo okazji na różnego rodzaju emocje), czuje się odpowiedzialny za… za nic – tylko ja się liczę i moje potrzeby. Okrutny obraz? Może i tak, ale taki właśnie typ nowego człowieka jest najlepszym konsumentem, wydaje bardzo dużo i ogromnie dużo potrzebuje, nie za wiele myśli o tym co mu w duszy gra, więc jest łasy na wszelkiego rodzaju podpowiedzi, jak się ubierać, co robić w wolnym czasie, jakich wybierać przyjaciół. Jednak tak naprawdę wewnątrz zieje z niego pustka, którą stara się za wszelką cenę zagłuszyć zabawą, alkoholem, seksem czy narkotykami. Postać „nowego człowieka” - w moim pojęciu – jest bardzo dramatyczna, w głębi serca straszliwie zagubiona, szukająca prawdziwej miłości i ciągle pogrążona w lęku. Ale - powtórzę to jeszcze raz – to świetny konsument, a co najważniejsze łatwo sterowalny konsument. Czy jest przepis na jak stworzyć takiego człowieka? Oczywiście, że tak. Dave opisał jak to wszystko wygląda w cytowanym wcześniej tekście. Co się dzieje jest cichą wojną, nikt się nie chwali, że pracuje nad stworzeniem i narzuceniem nowych wzorców ludziom (szczególnie młodym). To co pokazuje nam historia, już zostało wcześniej przetestowane i wniosek jest następujący: aby zawładnąć masą ludzką należy pozbawić jej jednostek myślących, inteligentnych, dobrze wykształconych i trudno poddających się wpływom innych. W miejsce takich ludzi należy postawić jednostki słabe, o słabym „kręgosłupie moralnym” i bardzo wpływowe. Tak stało się podczas okupacji hitlerowskiej czy sowieckiej. Zapewne każdy zna najgłośniejsze przypadki likwidowania inteligencji polskiej. Rok 1939 dnia 6 listopada, hitlerowcy zwabiają do pułapki profesorów uczelni krakowskich, których następnie wywieziono do obozów zagłady. Druga strona, czyli sowieci mieli podobny pomysł. Do tej pory nie mówi się głośno o akcjach w jakich sowieci po ataku 17 września rozpoczęli akcję „czystki”. Akcja ta miała na celu wyłapanie wszystkich osób, które zajmowała liczące się stanowiska a strukturze administracyjnej Rzeczypospolitej. Uwieńczeniem tej zbrodni został Katyń i inne miejsca zagłady polskiej inteligencji. Sowieci jednak nie zakończyli swojego projektu niszczenia narodu polskiego z chwilą wyniszczenia inteligencji. Po tak zwanym wyzwoleniu, cała struktura państwa polskiego została obsadzona przez bezmyślne marionetki, których rządów, bolesne skutki odczuwamy po dzień dzisiejszy. Może już wystarczy historii.


Mamy więc punkt pierwszy: pozbawić masę (używam specjalnie sława masa, bo tak jesteśmy traktowani) ludzką przywódców, którzy będą dbali o jej prawdziwe dobro. Wynik? Mamy zniewoloną, biedną i ogłupiałą masę ludzi. Kolejny punkt planu to działanie zgodne z zasadą „dziel i rządź”. Jak to zrobić? Należy „namieszać” ludziom w głowach, stworzyć zagrożenia, dać wyimaginowanego wroga, wmówić im, że oni chcą cię ograniczać a my damy ci wolność. W obecnej chwili wydaje się, że wszelkim złem są granice jakie stawia kultura, tradycja, religia (jaka by ona nie była), rodzina czy szkoła. A to co ma wybawić młodych ludzi, to wszystko co im ma dać pozorna wolność znajdowana w alkoholu, braku szacunku do samego siebie, nieposzanowaniu zasad społecznych. Ale czy taka wolność rzeczywiście komukolwiek może dać szczęście? Psychologia daje nam odpowiedź, że nie. Życie bez granic jest bardzo trudne, jest tak zarówno w dzieciństwie jak i w stałym związku czy w małżeństwie. Małe dziecko wychowywane w źle rozumianym nurcie „wychowania bezstresowego” czuje się zagubione, jest nerwowe i często agresywne. Małżonkowie, którzy żyją w małżeństwie bez zobowiązań, tak naprawdę sobie nie ufają i czują się sobie obcy. Zasady i granice są tak naprawdę dla nas, pracują na naszą korzyść i dają nam wrażenie bezpieczeństwa. Tak naprawdę, każdy z nas wyznacza swoje granice wokół siebie i nie lubi gdy ktoś bez naszej akceptacji przekracza tę linię. Mój wniosek: granice i reguły są nam potrzebne, są one dobre dla nas, tylko źle się dzieje gdy ktoś narzuca nam granice i przy tym depcze naszą godność. Co otrzymujemy gdy zostanie naruszony i podkopany autorytet rodziny? A może też użyjmy innego narzędzia aby rozbić rodzinę – zajmijmy męża i żonę ciągłą gonitwą za sukcesem i awansem w pracy, za pieniądzem, za rozrywką. Niech pochłonie ich to wszystko tak bardzo, że nie będą nawet w stanie zauważyć momentu, gdy ich rodzina przestanie istnieć. Jaki jest tego efekt? Młodzi ludzie wychowywani bez autorytetów, nieznający pojęcia szacunku dla starszych, zagubieni emocjonalnie i ciągle poszukujący akceptacji i miłości. Dwa ostatnie czynniki doprowadzają młodych ludzi na skraj, a często są też powodem ich upadku. Nie ma nic w tym dziwnego, że młody człowiek chce być akceptowany, potrzebuje zrozumienia i miłości. Ale złe jest gdy tego nie dostanie od rodziców i potem z takim ogromnym niedoborem uczuć wyrusza w dorosłe życie. To właśnie za tą przyczyną tylu młodych ludzi daje się wykorzystywać przez różnego rodzaje sekty, to właśnie z tego powodu tylu młodych ludzi kończy jako nałogowi alkoholicy czy narkomani.

Przepis już chyba gotowy. Otrzymaliśmy człowieka zagubionego, bez autorytetów i ufności do starszego pokolenia, nieuznającego żadnych granic (bo wmówiono mu, że to działa na jego niekorzyść), bojącego się spojrzeć w głąb samego siebie, za to posiadającego ogromy apetyt konsumpcyjny.
Czy mi się to wszystko podoba? Oczywiście, że nie. Nie chcę aby moje dzieci wyrosły na takich ludzi. Nie chcę żyć w otoczeniu takich ludzi. Więc co robić? Czy można coś zmienić? Uważam że tak. Rozwiązanie jest w nas samych. Po pierwsze należy przestać bać się samego siebie. Musimy spojrzeć w głąb siebie i odrzucić fałszywe wyobrażenie o swoim „ja”. Koniecznością jest przyznanie się przed samym sobą do swoich ograniczeń, ale także powiedzieć sobie jakie mamy silne strony. Odrzucić potrzebę akceptacji nas samych przez postawę wobec nas innych ludzi. Wyciszyć się, przestać zagłuszać swój głos wewnętrzny zgiełkiem klubów, czy hałasem dyskotek. Usiądź i zacznij słuchać siebie, swojego ciała, analizuj swoje wewnętrzne potrzeby i doceń to co zostało ci dane. Każdy z nas jest ważny i nie może być wartościowany poprzez ilość pieniędzy w portfelu, markę samochodu czy strój. Nie daj się podpuszczać tym, którzy twierdzą, że twoje szczęście zależy od najnowszego modelu telefonu komórkowego jaki posiadasz. Nie łudź się tym ze zapełnisz w sobie pustkę uczuć nowymi ciuchami z firmową naszywką. Nie daj się zwieść tym, którzy chcą cię odciągnąć od rodziny w imię gonitwy i kariery zawodowej. Bądź szczery ze samym sobą, tylko Ty wiesz jak chcesz aby wyglądało twoje życie. Nie wierz fałszywym prorokom, nie daj się złapać na piękne słowa poprzez które inni chcą zawładnąć twoim umysłem. Drogę masz w sobie tylko musisz bardzo uważnie słuchać siebie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz